Rodzice, by „skorygować złe zachowanie” dziecka najczęściej sięgają po kary i nagrody. Niektóre „grzeczne” dzieci są w stanie podporządkować się takiej metodzie wychowania. Rodzice są wtedy dumni, że mają wpływ na swoje dziecko i że „dziecko ich słucha i szanuje”. Problem polega na tym, że stosując kary, emocjonalnie niszczymy nasze dziecko i stosując nagrody też to robimy (uzależniamy je od gratyfikacji materialnej i modelujemy tylko motywację zewnętrzną).

Prawdziwa katastrofa zaczyna się jednak wtedy, kiedy mamy „trudne” dziecko i mimo zwiększania siły kar czy nagród sytuacja nie tylko się nie poprawia, ale dramatycznie pogarsza…
 
 
Dlaczego kary nie działają?
  • Mózg nie uczy się w stresie. Małe dziecko potrafi nauczyć się czegoś tylko wtedy, gdy jest spokojne i czuje się bezpieczne.
  • Kary uczą przede wszystkim UNIKANIA kolejnej kary – a więc oszukiwania, kłamstwa itd. Stosowanie kar daje więc rodzicom złudne poczucie kontroli.
  • Kary i nagrody (motywacja zewnętrzna) nie utrwala systemu wartości, który rodzice chcą przekazać dziecku (motywacja wewnętrzna).
  • Z karą mogą wiązać się różne emocje: żal, wstyd, poczucie niesprawiedliwości, brak zaufania, a przede wszystkim brak bezwarunkowej miłości, które prowadzi do obniżenia poczucia własnej wartości dziecka.
  • Na dłuższą metę karane dziecko zaczyna ukrywać przed rodzicem swoje problemy, nie zwierza się, a więź rodzic-dziecko ulega osłabieniu.
  • Dziecko nie uczy się rozumieć swoich emocji (np. złości, która skutkuje biciem), nie uczy się ich zdrowo regulować i okazywać w bezpieczny sposób. Nie dostaje wspierających narzędzi, tylko komunikat „moje emocje są złe, nie mam prawa ich odczuwać”. Samoocena spada na łeb na szyję, a dziecko traci zaufanie do własnych uczuć – z tego powodu wiele pacjentów trafia do psychoterapeuty i/lub psychiatry.
  • Skuteczność wychowania bez kar i nagród została potwierdzona naukowo: badania wykazały, że wykorzystywanie władzy rodzicielskiej nad dzieckiem (kary, groźby, bicie, krzyk) ma gorsze skutki niż dyscyplina, której motywem przewodnim była miłość (źródło: Alfie Kohn „Wychowanie bez kar i nagród”).
Czy chcemy, żeby dziecko się nas bało i ukrywało swoje problemy? I to nie tylko te związane z karą, ale wszystkie – bo na dłuższą metę rodzic stosujący kary przestaje być osobą, której dziecko ma ochotę się zwierzyć.
 
Czym zastąpić kary i nagrody? Jak postępować, gdy dziecko coś „przeskrobie”, powtarza te same błędy i łamie Wasze rodzinne zasady? Poniższe punkty to konkretne rozwiązania lub wiedza na temat mózgu i rozwoju dziecka, którą warto znać, aby lepiej zrozumieć jak działają nasze emocje.
 

EMPATIA – POSTAW SIĘ NA MIEJSCU DZIECKA I ROZMAWIAJ, GDY EMOCJE OPADNĄ

W stresie mózg dziecka nie tylko się nie uczy, ale czasem nawet nie reaguje, trudno nawiązać z nim kontakt, dlatego porozmawiajcie o całym wydarzeniu, gdy emocje opadną.
 
Postaraj skoncentrować się na przyczynie, a nie skutku. To tak jak z chorobą: leczymy nie tylko objawy (bicie rodzeństwa, rówieśników, ataki złości, niszczenie przedmiotów itd.), ale szukamy przyczyny złego zachowaniu. Zazwyczaj jest to jakiś rodzaj stresu, którego doświadcza dziecko. Dlatego warto spojrzeć głębiej i poszukać przyczyn – nawet tych nieoczywistych.
 
Warto patrzeć na sytuację oczami dziecka, uszanować jego wrażliwość i wewnętrzny świat. To, co jest stresorem dla Twojego dziecka, Tobie może wydawać Ci się totalnym banałem, ale lekceważenie tej błahostki nie pomoże Ci w lepszym zrozumieniu dziecka.
 

UCZ DZIECKO WYRAŻANIA EMOCJI I BUDUJ ŚWIADOMOŚĆ ZWIĄZANĄ ZE STRESEM

Mów często o Twoich emocjach – w ten sposób uczysz dziecko, że może wyrażać swoje. A przede wszystkim przestańcie dzielić emocje na „dobre” i „złe”, bo wszystkie są do czegoś potrzebne.
 
Buduj u siebie i dziecka świadomość związaną ze stresem – wtedy łatwiej rozpoznać, że zbliża się awantura i sobie szybko pomóc  Najprościej zacząć od sygnałów płynących z ciała, zadając sobie pytania: jak się czuję? czy moje ciało jest rozluźnione czy napięte do granic możliwości? co mi przeszkadza? jak mogę sobie pomóc?
 
Kolejny krok to pomysły „jak mogę się uspokoić”, czyli budowanie własnych strategii na radzenie sobie ze stresem, odzyskiwanie spokoju i regenerowanie zasobów energii. To może być przytulanie, rysowanie, taniec, skakanie po łóżku – tu każdemu pomaga coś innego. Natomiast u wszystkich dzieci i dorosłych podstawa zasobów cierpliwości i odporności na stres to oczywiście zdrowy sen, dieta i odpowiednia ilość ruchu.
 

ZAAKCEPTUJ WSZYSTKIE EMOCJE (SWOJE I DZIECKA)

Dla osób, które całe życie tkwiły w przekonaniu, że powinny tłumić złość, smutek i inne negatywne emocje, uwolnienie się od tego przekonania będzie ogromną ulgą, wręcz rewolucją .
 
Tak jak wspominałam w poprzednim punkcie, nie warto dzielić emocje na „dobre” i „złe”, bo wszystkie są do czegoś potrzebne:
 
  • Złość to „czerwona lampka”, która mówi nam, że któraś z naszych granic została naruszona.
  • Płacz też jest potrzebny – to prawda, że rodzicowi trudno znieść, gdy dziecko płacze, ale z punktu widzenia dziecka jest to bardzo potrzebne, aby pozbyć się napięcia i wyrzucić z siebie smutek.
Nie warto tłumić emocji, tylko nauczyć się wyrażać je w bezpieczny sposób.
Nie trzeba chronić dziecka przed trudnymi emocjami, tylko potraktować je jako nasze naturalne granice – na przykład powiedzieć: „Jest mi nieprzyjemnie. Nie mam ochoty się z Tobą bawić, gdy na mnie krzyczysz / bijesz / gryziesz etc.”
I tu płynnie przechodzimy do tematu granic:
 

STAWIAJ GRANICE I SZANUJ GRANICE DZIECKA

Zdrowa relacja polega na tym, że w domu każdy ma prawo komunikować swoje granice, a pozostali członkowie mają obowiązek je uszanować i pracować nad kompromisem. Dobrze sprawdzają się jasne reguły i rytuały, dzięki którym dzieci od początku wiedzą, co w Waszym domu wolno, a co nie. Gdy któraś z zasad stanowi problem, to rozmawiamy na ten temat, czytamy odpowiednie książki dla dzieci itd. Przy czym dopuszczamy też taką możliwość, że jakaś zasada przestanie nam odpowiadać i postanowimy ją zmienić.
 

DAJ DZIECKU WYBÓR

Wszędzie tam, gdzie to możliwe, daj dziecku wybór.
Błękitna czy granatowa bluza?
Na śniadanie jajko czy parówka? 
 
To nie jest tak, że gdy raz na to pozwolisz, dziecko będzie chciało decydować o wszystkim!  Gdy maluch będzie miał możliwość, aby kilka razy dziennie decydować o małych sprawach, łatwiej będzie się Wam dogadać w tych dużych. Dlaczego? Bo jego potrzeba decydowania o sobie zostanie zaspokojona, a poza tym poczuje się bezpieczne – przekona się, że liczysz się z jego zdaniem, że jest ważne i nie będzie musiało tak jak do tej pory walczyć o uwagę i każdy drobiazg.
 
Możecie też wspólnie podejmować decyzje. Oczywiście przestrzeń do wyboru dotyczy tych mniejszych spraw. O tych większych, np. dotyczących bezpieczeństwa nadal decyduje rodzic.
 

STOSUJ NATURALNE KONSEKWENCJE

Okej, rezygnujemy z kar, ale warto pokazać dziecku naturalne konsekwencje jego zachowań, które faktycznie uczą myślenia przyczynowo-skutkowego.
 
Jak to wygląda w praktyce?
 
  • Gdy Irka zniszczy zabawkę (celowo i świadomie, a nie przez przypadek), to nie pędzimy do sklepu, aby pocieszyć dziecko i kupić kolejną taką samą rzecz. Gdy w trakcie mamy okazję zaobserwować zachowanie córki, uprzedzamy ją słowami: jeśli zniszczysz (tę zabawkę), to nie będziesz miała / będziesz bawiła się zepsutą.
  • Gdy Romkowi nie chce się odrabiać lekcji, jesteśmy chętni do pomocy, ale nie zmuszamy go, ani tym bardziej nie robimy pracy domowej za syna (!). Wtedy syn sam wyobraża sobie wszystkie niezbyt przyjemne naturalne konsekwencje, przytuli się, trochę ponarzeka i jednak zrobi 
Naturalne konsekwencje to takie, które naturalnie wynikają z danej sytuacji, są ściśle powiązane z „wykroczeniem” i nie musimy się nad nimi zbyt długo zastanawiać.  
 

REALNE OCZEKIWANIA – NIE WYMAGAJ NIEMOŻLIWEGO

Warto zejść na ziemię i mieć realne oczekiwania  Zwłaszcza czasie rozmów po awanturach i składania obietnic na przyszłość. Wymagania typu „obiecaj, że już nigdy więcej nie uderzysz siostry!” są po prostu nierealne.
 
Mózg dojrzewa dłużej niż się spodziewano: samokontrola emocji zależy od ośrodków znajdujących się w płacie czołowym mózgu, który dojrzewa dopiero około 25 roku życia. Dlatego dzieci latami uczą się regulować swoje emocje (z przyczyn czysto biologicznych), a dorośli nadal mają z tym problemy (z braku świadomości i edukacji na ten temat).
 
A jedyne, czego uczymy dzieci stawiając im tak nierealne wymagania, to oszukiwanie i unikanie kary.
 

DOSTOSUJ OTOCZENIE

Warto przygotować otoczenie dziecka tak, aby pozwolić mu na jak największą samodzielność (własny wieszak, ręcznik, kubek, talerzyk, sztućce w zasięgu dziecka, dostęp do wody, specjalny podest w kuchni, zmiotka i chusteczki do sprzątania itd.).
 
Jednocześnie cenne lub niebezpieczne rzeczy przechowujemy poza zasięgiem dzieci. Można stosować zakazy i nakazy, ale należy liczyć się z tym, że ciekawość dziecka zwycięży  Gdy maluch zniszczy coś cennego, to nie jest jego wina.
 

WSPIERAJ MOTYWACJĘ WEWNĘTRZNĄ

Było już sporo o karach, teraz kilka słów o nagrodach. Chodzi przede wszystkim o to, aby wspierać motywację wewnętrzną. Dziecko nie uczy się dla ocen, tylko dla siebie. Nie maluje po to, aby nauczycielka albo koleżanka z przedszkola zawołała „ale śliczny obrazek!”, tylko aby samo było zadowolone z efektu, a proces tworzenia sprawiał mu przyjemność.
 
W każdej dziedzinie życia dziecko powinno być przekonane, że gdy się stara, gdy się uczy, gdy się czymś interesuje – to ten wysiłek je wspiera i rozwija (nawet gdy efekty są oddalone w czasie). To buduje jego pewność siebie i samoocenę.
 
Niestety dzieci, które regularnie dostają nagrody, szybko przyzwyczają się do nich i oczekują ich za każdym razem i po pierwsze – rodzice mają problem, aby wymyślać nowe atrakcje, a po drugie motywacja wewnętrzna dziecka do nauki i rozwoju zostaje skutecznie zabita i pogrzebana.
 
Jeśli bardzo chcecie stosować nagrody, to zostawcie je na specjalne okazje: koniec szkoły albo kryzysowe sytuacje.
 

UWIERZ, ŻE DZIECI I RODZICE SĄ KOMPETENTNI

Ten punkt wiąże się ściśle z pkt 4: Zaakceptuj wszystkie emocje (swoje i dziecka).
Czasem bywa trudno, potrzebujecie pomocy lub wskazówek, lecz Ty i dziecko jesteście kompetentni już teraz – posiadacie komplet cech, które pozwolą zbudować Wam pełną miłości relację.
 

ZAMIEŃ RUTYNOWE CZYNNOŚCI W ZABAWĘ

…o ile starcza Ci na to siły i kreatywności 
Wiem, co mówię, bo w momentach największego wyczerpania u mnie też jest z tym cienko. Mam wtedy taką pustkę w głowie, że nie jestem w stanie wymyślić kolejnej historyjki o ptaszku, który niedawno wykluł się z jajka, a teraz przyodziewa nowe piórka (zimową kurtkę, spodnie i buty) i leci radośnie do przedszkola. Czujecie ten klimat? Niby proste, ale czasem już brakuje człowiekowi inicjatywy i mocy przerobowych.
 
Jednak zaobserwowałam, że takie „rodzicielstwo przez zabawę” sprawdza się najlepiej i pomaga uniknąć 90% awantur, więc stosuję ten trik bardzo często = gdy starcza mi zasobów. I tu płynnie przechodzimy do dbania rodziców o swoje zasoby:
 

DBAJ O SIEBIE I ZWIĄZEK

Rodzina to system naczyń połączonych. Aby zadbać o innych, musimy najpierw zadbać o siebie. Aby zadbać o dziecko, aby napełnić jego „kubeczek”, musisz najpierw napełnić swój. Do tego potrzebne Ci są zasoby (energia, cierpliwość, zdrowy sen, zaspokojony głód, głowa wolna od zaległych zadań i stresu).
 
Dbaj o siebie, ale nie ustawiaj poprzeczki zbyt wysoko: lepiej niż weekend w SPA, pomoże nawyk tzw. opiekuńczych przerw – chwil wyciszenia, oddechu i kontaktu z własnymi emocjami. To może być tylko 5-10 minut dla siebie, za to kilka razy dziennie (bez „zagłuszaczy” typu serial, książka, audiobook itd. Taki odpoczynek też jest dobry, ale nie o to w tym chodzi).
 
W skrócie: „Szczęśliwy rodzic to szczęśliwe dziecko”. Jesper Juul w książce „Twoja kompetentna rodzina” podkreśla, że funkcjonowanie dziecka w rodzinie zależy przede wszystkim od tego, jak rodzice dogadują się ze sobą i jak radzą sobie z konfliktami – jak przeżywają i komunikują emocje oraz jak zaspokajają swoje potrzeby.
 

DAJ DOBRY PRZYKŁAD

Jestem pewna, że już to robisz! 
Dzieci nie uczą się przez kary i nagrody, tylko przez obserwację.
Gdy obserwują jak stawiasz granice, regulujesz swoje emocje, troszczysz się o zwierzęta, pomagasz na spacerze potrzebującej osobie – uczą się przez obserwację i naturalnie wchłaniają system wartości, którym kierujesz się w życiu.
 

DAJ PRZESTRZEŃ NA NIEPOSŁUSZEŃSTWO

Największą rewolucją w moim myśleniu o rodzicielstwie było zrobienie przestrzeni na nieposłuszeństwo  Na zmianę zdania (zarówno przez dziecko, jak i przez rodzica), na szukanie argumentów i nowych rozwiązań. Słowem: na dialog z dzieckiem.
 
Nasze dzieci nie muszą być w 100% posłuszne, wystarczy nam 80%  One też są ludźmi (oczywiste!) i mają prawo do emocji, które czasem je przerastają (patrz pkt 8). Mają prawo do swoich interesów, które czasem kolidują z naszymi, do swoich potrzeb i ich realizacji.
 
Ich „NIE” w odpowiedzi na jakieś polecenie, oznacza „TAK” dla jakiejś wewnętrznej potrzeby. A jest to jedna z rzeczy, której chcemy nauczyć dzieci: wsłuchiwać się w siebie i ufać swojemu wewnętrznemu głosowi. Dlatego dajemy im margines na nieposłuszeństwo.
 

KOCHAJ BEZWARUNKOWO

Czym jest miłość bezwarunkowa?
Aby to zrozumieć, sprawdźmy najpierw czym jest miłość warunkowa: wychowanie warunkowe to metoda kija (odmawianie miłości) i marchewki (wzmocnienie pozytywne w postaci miłości lub innej nagrody). W ten sposób rodzice manipulują miłością, uwagą, akceptacją, aby osiągnąć zamierzony efekt. Odmawiają dziecku miłości, gdy zachowuje się źle, a obdarzają je uczuciem i uwagą, gdy zachowuje się dobrze. Czy chcielibyście być kochani w ten sposób?
 
Miłość bezwarunkowa to przeciwieństwo warunkowej: kochamy i akceptujemy dzieci takimi, jakie są i wspieramy zawsze – zwłaszcza wtedy, gdy tego najbardziej potrzebują. Warto powtarzać sobie, że gdy dziecko zachowuje się „niegrzecznie”, to znak, że właśnie w tej chwili najbardziej potrzebuje Ciebie i Twojej bezwarunkowej miłości.
 
„Ci, których najtrudniej kochać,
najbardziej potrzebują naszej miłości.”
 
Dan Millman
 
 
 
Źródła: